.
tak bylo w busie,widzialam tylko kapelusze
Zaneta z Rafalem wyrwali nie co do przodu, a ja z Jola i Krzyskiem swoim tempem.Idzie sie troche szutrowka , troche stromym skrote.Na poczatku widoki byly ok.Ale im blizej laguny tym wiecej osniezonych szczytow bylo wokol nas i to podnioslo motywacje i morale.Doszlismy do wniosku ,ze mamy w nosie busa idziemy do konca , powrot jakos sie wykombinuje.
Szczyt Huandoy,ponad 6000 m npm
po 3,5 godzinie dotarlismy do Laguny Paron,na wysokosci4200 m npm
A z powrotem zalapalismy sie na taxi,10 soli za osobe
Wszyscy stwierdzilismy ,ze nie wiemy jak wlezlismy tam,motywacja???samozaparcie???,Jestesmy bardzo dumni z siebie :-)
Pięknie, pozdrawiamy,:):):MAM
OdpowiedzUsuńCzesc Magda, ten spacerek byl qull
OdpowiedzUsuńdo dzis sam nie wiem jak tam wlezlismy
pozdrawiam
Krzysiek
Cześć
OdpowiedzUsuńsiłą woli i godnością osobistą ;-)
pozdro Magda