W tym poście trochę o magii, szamanach, życiu w wioskach, portach i dżungli. Pomimo powodzi w Iquitos postanowiliśmy ruszyć ostro na północ w selwę (dżunglę) w poszukiwaniu szamana i odpoczynku od zgiełku szlaku gringo. Przeżyliśmy lawiny błotne, głód i niemiłosierne upały. Pokonaliśmy dziesiątki kilometrów łodzią, na piechotę i w mototaxi. Odwiedziliśmy kilka wiosek, trochę przesympatycznych rodzin, przepytaliśmy ludzi co nie miara i udało się! Znaleźliśmy szamana, a raczej wybraliśmy z pośród dziesiątek. Poza tym relaksowaliśmy się w hamaku, poznawaliśmy tutejsze zioła i obserwowaliśmy zwierzaki podczas podróży lądowych i wodnych. Przygoda za przygodą, a wszystko w najbardziej przyjaznej i gościnnej atmosferze w Peru
poniedziałek, 30 kwietnia 2012
sobota, 28 kwietnia 2012
Linie w Nazca
czwartek, 26 kwietnia 2012
Canion Colca
Do Cabanaconde przyjechalam poznym popoludniem,we mgle i deszczu-przewoznik Andalucia ,odjazd o 11:45,17 soli.No tak to jest w gorach z pogoda ,raz w jedna, raz w druga strone.Mailem zaklepalam nocleg w Pachamama Home,tyle ze tak do konca nie wiedzialam gdzie jest. Popytalam w sklepie ,zaraz obok firmy transportowej, jak trafic do hostalu i okazalo sie, ze to tylko 1.5 kwadry.Polecam to miejsce ,fajny klimat,Lui i Alejandro ,sympatyczni i pomocni.W tle leci Roxete lub Bob Marley.A za lozko w dormie tylko 14 soli ze sniadaniem-kawka ,herbata,buleczki,dzem,maslo dwa omlety...pycha
środa, 25 kwietnia 2012
Lima - średnio przyjemnie
niedziela, 22 kwietnia 2012
!!Jak nie pożar to powódź
Wlasnie!!Wrrr! W Torres del Paine mielismy pozar a teraz powodz w Iquitos gdzie strasznie chcelismy jechac juz w najblizszych dniach. Jest naprawde zle. Takiej powodzi ludzie w jungli nie widzieli od 20 lat. Poza duzymi podtopieniami i brakiem jedzenia dochodzi problem zagrozenia chorobami. W otaczajacej wodze plywa mnostwo smieci i martwych zwierzat. Jedna rodzina zglosila znalezienie w domu krokodyla. Pomoc jest zsylana przez rzad Peru oraz inne kraje. Na miejscu mozna sie zglosic do pomocy a z oddali przyslac pieniazki. Najwiekszy problem maja rybacy ktorzy stracili domostwa i w przeciwienstwie do farmerow nie maja wyzej polozonych chat. Wiele ludzi zyje w platformach na drzewach.
Zobacz opisy i zdjecia powodzi:
http://neilbrighton.typepad.com/distinct_reflections/2012/04/iquitos-flooding.html
Zobacz opisy i zdjecia powodzi:
http://neilbrighton.typepad.com/distinct_reflections/2012/04/iquitos-flooding.html
sobota, 21 kwietnia 2012
Może 5822 ? Jednak 4600,też sukces :-)
Arequipa- Białe Miasto
Troche nie pisałam,bo wyskoczyło mi kilka spraw,raczej jedna, ale konkretna, bardzo pozytywna.Ale o tym, potem.
Co by tu skrobnąć o Arequipie? Przyjechałam tu w poniedzielałek, po 11 godzinach.Udało mi się kupić bilet na 21 z kompanii Expreso Cial.Polecam tego przewoźnika,bo za 30 soli dostałam klase cama ,koc,poduszke,kolacje,film dla chętnych,iii nie zamarzłam. Kierowcy autobusów w AP lubią podkręcić klime, brrrrr.
Co by tu skrobnąć o Arequipie? Przyjechałam tu w poniedzielałek, po 11 godzinach.Udało mi się kupić bilet na 21 z kompanii Expreso Cial.Polecam tego przewoźnika,bo za 30 soli dostałam klase cama ,koc,poduszke,kolacje,film dla chętnych,iii nie zamarzłam. Kierowcy autobusów w AP lubią podkręcić klime, brrrrr.
piątek, 20 kwietnia 2012
Dunes riders! - ujeżdżacze wydm
Huacachina to kupa
piachu ni stąd ni zowąd i oaza w tejże kupie także ni przypiął ni przyłatał. Może
właśnie dlatego to miejsce tak przyciąga. Laguna, palemki i alejki spacerowe, a
wokół piach. Nic w sumie tu nie ma do robienia poza wspinaniem się na strome
wydmy, podziwianiem widoków, zjeżdżaniem z piaszczystych gór na desce i
najważniejsze relaksem w hamaku lub w basenie. Minusem miejsca jest to że jest
drogo. Zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie. Udało nam się znaleźć małą przyczepę
z kanapkami za 3 Sole zaraz przy drodze wjazdowej do miasta, ale po za tym za
menu dnia trzeba zapłacić od 10 Soli.
środa, 18 kwietnia 2012
Z Archiwum X: Nazca
Miasteczko nieciekawe, ale całkiem przyjemne. Żeby zobaczyć słynne linie nawet samolotem wystarczy kilka godzin, dlatego turyści przemykają przez to miejsce jak duchy. My postanowiliśmy jednak zostać na jedną noc by zobaczyć co tu w trawie piszczy. O liniach każdy słyszał: to wielkie malowidła zwierzaków wygrzebane w pustynnym gruncie i wciąż nikt nie wie po co: kalendarze rolnicze; centra ceremonii szamańskich czy lądowiska UFO? Jest tego jeszcze więcej, więc każdy może sobie wybrać swoją teorię. Nasca to niewielka oaza na pustyni ze skromnymi niskimi budyneczkami i zakurzonym centrum. Poza licznymi hotelikami i naganiaczami z agencji miejsce zupełnie nieturystyczne.
poniedziałek, 16 kwietnia 2012
Machu Picchu - marząc na jawie
Inka jungle: przez błoto i deszcz do Machu Picchu
Czterodniowa wyprawa na Machu Picchu zamieniła się w niemałe zmagania z dżunglą, deszczem, błotem, zablokowanymi drogami, mokrymi ubraniami, butami i zimnymi prysznicami. Nie ma jednak przygody jeśli wszystko idzie za łatwo. Także nie ma satysfakcji jeśli na drodze do celu nie pojawią się przeszkody, które trzeba pokonać. Cieszę się, że postanowiłam w ten sposób dostać się do Machu Picchu gdyż po trzech dniach zmagań z przeciwnościami losu nie ma lepszej nagrody niż piękna pogoda nad jednymi z najwspanialszych ruin świata.
niedziela, 15 kwietnia 2012
Adios Cuzco .....
piątek, 13 kwietnia 2012
Mgliste Machu Picchu :-)
Jak dostać się do Agua Calientes? Jest kilka sposobów: z przesiadkami w Santa Maria,Santa Teresa,pociągiem lub pieszo z Hidroelectrico do AC ,albo wycieczka z agencji albo wykupić tylko przejazd bezpośredni z Cuzco do Hidro i dalej na piechote lub pociągiem jak deszcz pada.Ja wybrałam trzeci sposób.Przez Yurisa,właściciela hostalu w którym mieszkam, kupiłam przejazd Cuzco-Hidro-Cuzco za100 soli.Na Plaza de Armas kilkunastoosobową grupą zapakowaliśmy się do busa i około 8 wyruszyliśmy.Droga jest przepiękna,zielone góry,po jednej stronie strome zbocza urwiska,a po przeciwnej przepaść i rwąca rzeka.
wtorek, 10 kwietnia 2012
Inkaskie ruiny, wioski i ludowe tańce
To był jeden z tych dni kiedy człowiek czuje się spełniony, ale nie przytłoczony nadmiarem wrażeń. Ot idealne proporcje pomiędzy trekingiem, obcowaniem z kultura, lenistwem i dobrym jedzeniem. Najpierw parogodzinna przeprawa przez wioski, pola i inkaskie ruiny później wyśmienity obiad, a na koniec wieczór z tańcem ludowym. W sam raz! W końcu wybrałam się na spacer, który planowałam w drodze powrotnej z Pisaq (post Sacred Valley), ale przełożyliśmy go z powodu złej pogody.
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Sacred Valley - Pisaq, inne fortece i inkaskie szlaki
sobota, 7 kwietnia 2012
Za kolejnym zakrętem szutrówki, za następnym zakolem rzeki :-)
Ollantaytambo i Chinchero - ruiny,czerwone berety i wieczorna fotosesja.
Kolejną miejscowością do której pojechaliśmy było Ollantaytambo.Wąskie uliczki,domy wybudowane na inkaskiej podmurówce,dookoła przepiękne góry i ruiny miasta Inków.Z miejsca spodobało mi się :-) Od razu z dworca poszliśmy do hostalu La Nusti,Rafał i Żaneta poprzednio tu nocowali.Jak zwykle tanio,dodatkowo małe patio i widok na wzgórze z tzw. " kupą kamieni ".Postanowiliśmy, że zostaniemy tu dwie noce,nigdzie nam się nie śpieszyło,a poza tym jest sporo do zobaczenia.
piątek, 6 kwietnia 2012
Pisaq - katolicka procesja i inkaskie ruiny
Do Pisaq przyjechaliśmy póżnym popołudniem,po godzinie jazdy minibusem za 2,5 sola z małego dworca niedaleko poczty. Zadekowaliśmy sie w małym,tanim i całkiem sympatycznym przybytku Apu Linli ( 10 soli za osobe ).Hostal ma dobrą lokalizacje,zaraz przy przystanku na którym zatrzymują się busy z Cuzco itp.Od razu poszliśmy w miasto,a raczej miasteczko.Pisaq nie jest super atrakcyjnym miejscem, główny plac jest zawalony straganami,jak i boczne uliczki,istne targowisko próżności z kosmicznymi cenami. To co było dla nas ciekawe i zaskakujące to tworzone przez mieszkańców ,przed urzędem miasta i kościołem , " obrazy " z kwiatów ,coś w rodzaju hinduskiej mandali,jak się okazało na wieczorną procesje.
czwartek, 5 kwietnia 2012
Cusco - w szponach sępów
wtorek, 3 kwietnia 2012
Kanion Colca - zagubieni w tajemniczym ogrodzie
poniedziałek, 2 kwietnia 2012
Cuzco
Z Puno do Cuzco jechałam osiem godzin,a miało być siedem,tutejsza punktualność ;-).Polecam dzienny przejazd, krajobrazy za oknem są przepiekne: zielone wzgórza,ośnieżone szczyty gór,lepianki,stada owiec.A w międzyczasie zagaiła mnie Juliet,Peruwianka,wracająca po pięciu dniach pracy w Juliaca do Cuzco.I tak przegadałyśmy dużą część podróży po hiszpańsku tzn po jej i po mojejmu,ona mi opowiedziała o Cuzco i okolicach ,a ja o Polsce.Przesympatyczna kobieta.
Na dworcu udało mi się zgadać z trójką Anglików i razem wzięliśmy taksówke do naszych hosteli.Za cały kurs zapłaciliśmy 12 soli,tylko 3 sole na osobe :-).
Zamieszkałam w Yuris House Hostel w dzielnicy San Blas,na ulicy Pumapaccha 268,blisko Plaza San Blas,i jeszcze bliżej małego mercado .Dostałam łóżko w dwuosobowym dormie 15 soli,wifi, kuchnia na poddaszu, dla mnie super.Hostel prowadzony jeest przez bardzo fajne małżeństwo Yuris i Nancy
Subskrybuj:
Posty (Atom)