Podróż boliwijskimi autobusami jest zimna jak cholera. Nie dało się spać. Następnym razem zawinę się w śpiwór, pitolę to. A do tego przyjechaliśmy prawie punktualnie, na nieszczęście, przed 6. Jak jest o tej porze w La Paz? Ciemno i ziiimnoooo. Założyłam kurtkę i rękawiczki i przeczekałam do około siódmej, nie było sensu wcześniej iść do hostelu. Na szczęście Plaza San Fransisco jest bardzo blisko, 10 minut z buta i to z górki. Na ulicy Murillo znalazłam Hostal Jacha Inti, w innych jedynki były zajęte .Lubie zadekować się w dormie, można poznać fajnych ludzi, ale czasami potrzebuje przestrzeni tylko dla siebie.W tym hostelu wzięłam tanią dwójkę za 50 bob i dogadałam się, że na kolejne noce przeniosę się do jedynki za 40 bob. W zasadzie chodziło mi o to, żeby jak najszybciej wziąć gorący prysznic i pójść spać. Po kilku godzinach byłam w miarę do życia :-))
Niedaleko znajduje sie Mercado Lanza,market zamkniety w betonie.Bez klimatu.No coz sucrenska miejscowka jest jedyna w swoim rodzaju.Szybki lunch,dobra kawa.
A pozniej polazilam uliczkami to w gore ,to w dol i jak reszta narodu lokalnego i podrozujacego posiedzialam na schodach przy Bazylice.
Jednak stara architektura tworzy klimat, tylko pozazdrościć, powodzenia:):):)MAM
OdpowiedzUsuń