Wiekszosc podrozujacych ,gdy dociera do Puno wybiera sie na dwudniowa wycieczke po wyspach na jeziorze Titicaca : Uros,Amantani i Taquila.Po przegladnieciu kilku relacji ,wysluchaniu tych co byli ,zobaczeniu zdjec doszlam do wniosku ,ze odpuszczam Amantani.KOMERCJA pelna geba,nie tego szukam,zdecydowanie mnie to nie interesuje.Wiem ,ze w dzisiejszych czasach trudno znalezc miejsca oryginalne,nie skalane przemyslem turystycznym,ale czasami udaje sie byc w takich zakatkach ,ktore jeszcze nie raza,gdzie jest jakas rownowaga miedzy pieniedzmi a tradycja.
piątek, 30 marca 2012
czwartek, 29 marca 2012
W gościnie u ludzi jeziora Titicaca
środa, 28 marca 2012
Sullistani
Boliwia praktycznie od Emi
Podczas 29 dni pobytu wydawałam około 19 $US na dzień wliczając trzydniową wycieczkę z San Pedro de Atacama do Uyuni (70 tys CLP)
Jezyk: hiszpański; angielski: tylko w niektórych agencjach turystycznych ale lepiej niż w Argentynie
Internet: jest dość kiepski ale działa i jest prawie wszędzie: 2-4B/godzinę; Wifi jest rzadko i działa jeszcze gorzej
Bankomaty są dostępne w większych miastach bez problemu; nie widziałam w Copacabanie. W większości nie pobierają dodatkowych opłat. Maksymalnie wypłacić można w zależności od bankomatu 800 B (Tupiza) do 2000B i może więcej.
Nowy kraj - Bienvenido Peru!!!!
Od niedzielnego popoludnia jestesmy w Peru,w Puno nad jeziorem Tititcaca.Bardzo latwo sie tu dostac .Z Copacabany jest kilka polaczen na dzien,Zaneta,Rafal i ja zlapalismy busa o 13:30 (25 bob) i po trzech godzinach bylismy w Puno.Odprawa na granicy byla szybka i przyjemna. Na Terminalu Wroclawianie od razu kupili bilet do Cuzco na nastepny dzien,wycieczki po okolicach puno i jez. Titicaca robili dwa miesiace temu.Wzielismy motoriksze (kurs 3 sole) do plaza de armas i po 15 min dotarlismy do hostelu Cielo Andina na Pasaje Grau. Rafal z Zaneta nocowali tu przedtem ,tak wiec lokal zostal sprawdzony.
Ja dostalam pokoj 1-osobowy za 15 soli, a znajomi dwojke za 25 soli,z lazienkami i TV.A na poddaszu w pelni wyposazona kuchnia. Warunki bardzo dobre,sympatyczne i rodzinne miejsce. Zrobilismy szybkie zakupy na mercado:pomidory ,makaron, rum ......Rafal mial gotowac,ale tak wciagnal sie w segregowanie zdjec ,ze wszystko spadlo na nas ,na kobity. Spagheti wyszlo boskie,rum byl nie najgorszy ;-)
Ja dostalam pokoj 1-osobowy za 15 soli, a znajomi dwojke za 25 soli,z lazienkami i TV.A na poddaszu w pelni wyposazona kuchnia. Warunki bardzo dobre,sympatyczne i rodzinne miejsce. Zrobilismy szybkie zakupy na mercado:pomidory ,makaron, rum ......Rafal mial gotowac,ale tak wciagnal sie w segregowanie zdjec ,ze wszystko spadlo na nas ,na kobity. Spagheti wyszlo boskie,rum byl nie najgorszy ;-)
poniedziałek, 26 marca 2012
Boliwia - info praktyczne wg Magdy
Waluta 1 BOB ,1$-6,85 bob ( kurs kantorowy ),1euro-9,02 bob ( kurs BZWBK )
Z bankomatu Mercantilo Santa Cruz wyciągnęłam max. 2000 bob,bez dodatkowej prowizji.
Czas: godzina do tyłu w stosunku do czasu argentynskiego,tak więc po przekroczeniu granicy zyskujemy 1 godz i szanse na załapanie sie na poranny autobus do Tupizy czy Potosi,
Język hiszpański latynoamerykański,dla mnie bardziej zrozumiały niż w Argentynie czy w Chile.
NA 34 DNI POBYTU WYDAŁAM 610 $,18$ na 1 DZIEŃ
niedziela, 25 marca 2012
Isla del Sol - dwie twarze
O dodarciu do świętego jeziora Inków i Aymara -Titicaca marzyłam od dziecka. Położone jest ponad 3800 mnpm, z jednej strony zwieńczone ośnieżonymi szczytami, a na dodatek jest miejscem narodzenia pierwszych władców Inków oraz stworzenia słońca i księżyca. Wiedziałam że z roku na rok okolica staje się coraz bardziej turystyczna. W końcu tu jestem i muszę stwierdzić że to najbardziej turystyczne miejsce w całej Boliwii. Od ilości kolorowych sweterków, kożuszków, szaliczków kreci się w głowie.
sobota, 24 marca 2012
Wyspa Słońca
Jak po grudzie z La Paz do Copacabany
Jesli myslicie ,ze latwo dostac sie nad jezioro Titicaca to sie mylicie.Tak sie zlozylo ,ze zgadalam sie z Zaneta i Rafalem na dalsze wspolne podrozowanie,jakis kawalek.Postanowilismy ,ze razerm dotrzemy do Copacabany,oni byli juz na Wyspie Slonaca,ale chca zrobic sobie postoj i moga na mnie zaczekac.super.Spotkalismy sie na danym rogu i wsiedlismy do micros ,do cemementario.Przyjechalismy i co uslyszelismy?Moze cos pojedzie okolo 16-17,moze...Dlaczego?Bo zablokowany wyjazd z La Paz ,akurat w tym kierunku.Demonstracja przeciwko prezydentowi.Ale stwierdzilismy ,ze sprobujemy jakos zakombinowac i moze sie uda nam wydostac,dzis.Zlapalismy busa do El Alto,zajechalismy po okolo 15 minutach,tyle ,ze wysadzono nas przed wiaduktem,wczesniej i to znacznie.No coz dalej z buta.i co zobaczylismy? Pusta ulice,spalone opony,zero samochodow,tylko piesi i gdzie niegdzie rowery .Bosko.Czekalismy do 16 i zawrocilismy do przystanku gdzie mozemy zlapac autobus.Traf chcial ,ze pojawil sie rowno z nami,co to byla za radosc :-)
Ale to nie koniec,kluczylismy po oplotkach i wszedzie blokady.Dopiero puscili nas okolo 20,a w Copacabanie bylismy po 23,od razu poszlismy do hostalu San Cristobal,sprawdzonego poprzednio przez Wroclawian.Co to byl za dzien.
Ale to nie koniec,kluczylismy po oplotkach i wszedzie blokady.Dopiero puscili nas okolo 20,a w Copacabanie bylismy po 23,od razu poszlismy do hostalu San Cristobal,sprawdzonego poprzednio przez Wroclawian.Co to byl za dzien.
czwartek, 22 marca 2012
Czarna Boliwia i królestwo lenistwa
Tym razem uciekając przed chłodem i tłokiem La Paz zagłębiliśmy się w subtropikalną dżunglę Yungas by dotrzeć do wtopionej w zielone wzgórza wioski Coroico. Tam zostaliśmy przymuszeni do lenistwa i „nic nie robienia” albo do ogólnowioskowej alkoholizacji. W przerwie miedzy siestą a fiestą pochłonęło nas odkrywanie zapomnianej przez świat i pomijanej przez boliwijski rząd społeczności Afro-Boliwijczyków. W sam raz jak dla nas:)
La Paz - jako stolica
W stolicy politykę czuć na każdym rogu. Tylko ktoś lekceważący otoczenie nie zauważy wręcz kipiącej atmosfery. Policja stoi przy głównym placu w każdej chwili gotowa zamknąć dostęp do rządowych budynków. We wszelkich sprawach przyjeżdżają ludzie z różnych prowincji i zamykają się koczując całymi rodzinami w namiotach przy głównych placach czy ulicach. Strajkują lub zbierają podpisy pod petycjami. Jak nie protesty, to strajki i parady. Co chwila rozbrzmiewa rytmiczny werbel i głośne okrzyki. Jak nie lud, to kolorowa wojskowa parada. Jak nie polityczna sprawa, to religijne obrzędy. Miasto żyje publicznymi zgromadzeniami. Jeden strajk utrudnia nam przedostanie się do Copacabany. Ludzie prostestują w El Alto przeciwko rosnącym cenom transportu. Nie przepuszczają autobusów, więc zobaczymy jak to będzie :) Próba generalna jutro o 5 rano. Do Tiwanaku zdecydowaliśmy nie jechać. Według wszelkich opinii miejsce ciekawe tylko dla fascynatów archeologii, a bilet wstępu to 80 B (ponad 10$).
środa, 21 marca 2012
Sapa phaxsi aruskipt´awi ;-)
Hokus pokus na księżycu
poniedziałek, 19 marca 2012
La Paz - miasto czarownic i marketów
niedziela, 18 marca 2012
Perypetie z hostelem, spotkanie na markecie, ciąg muzealny :-)
La Paz
Podróż boliwijskimi autobusami jest zimna jak cholera. Nie dało się spać. Następnym razem zawinę się w śpiwór, pitolę to. A do tego przyjechaliśmy prawie punktualnie, na nieszczęście, przed 6. Jak jest o tej porze w La Paz? Ciemno i ziiimnoooo. Założyłam kurtkę i rękawiczki i przeczekałam do około siódmej, nie było sensu wcześniej iść do hostelu. Na szczęście Plaza San Fransisco jest bardzo blisko, 10 minut z buta i to z górki. Na ulicy Murillo znalazłam Hostal Jacha Inti, w innych jedynki były zajęte .Lubie zadekować się w dormie, można poznać fajnych ludzi, ale czasami potrzebuje przestrzeni tylko dla siebie.W tym hostelu wzięłam tanią dwójkę za 50 bob i dogadałam się, że na kolejne noce przeniosę się do jedynki za 40 bob. W zasadzie chodziło mi o to, żeby jak najszybciej wziąć gorący prysznic i pójść spać. Po kilku godzinach byłam w miarę do życia :-))
piątek, 16 marca 2012
Przez bezdroża Boliwii bez mapy
czwartek, 15 marca 2012
Pora wyruszyć dalej :-)
poniedziałek, 12 marca 2012
Tarabuco - spotkań z kulturą ciąg dalszy
Wioska słynie z niedzielnego marketu. Strasznie o nim głośno w każdej agencji i przewodniku a tu market jak market – nic specjalnego. Spodziewałam się czegoś więcej. W sumie wszystkiego więcej. Więcej tkanin, więcej ludowych strojów, więcej kolorów, więcej taniego lokalnego żarcia, nawet więcej turystów. Tak czy owak wyprawa za miasto zawsze się przyda. A kontaktu z kulturą nigdy za wiele. Pojechaliśmy transportem publicznym. Zaraz po śniadaniu czyli sałatce owocowej na markecie central wsiedliśmy w mikro linii C które zawiózł nas na przystanek busów do Tarabuco.
niedziela, 11 marca 2012
Urlop trwa .... :-)
Czas sie odchamić: boliwijski teatr! - Sucre (3)
Ballet Folklorico de La Paz dziś dawał popis w Sucre. Co za szczęście! - kolejna okazja na spotkanie z Boliwijską Kulturą. Taniec, muzyka i bilecik tylko 20 B więc grosze a na dodatek możemy zwiedzić Teatro Gran Mariscal od środka. Przedstawienie było typowo południowo-amerykańskie: żywiołowe, kolorowe, po prostu rewelacyjne. Gdyby jednak popatrzeć od strony technicznej to tak kiepskiego oświetlenia i nagłośnienia nawet w Limanowej nie widziałam chyba od czasów dzieciństwa. Widać tak to robią w Boliwii :)
sobota, 10 marca 2012
Więc o co chodzi z tym Sucre (2)
Sucre to idealne miejsce by zostać na dłużej, nie tylko by odpocząć ale spędzać ciekawie czas pomiędzy wycieczkami w okolicę, obżarstwem i szalonymi zakupami na trzech marketach, lekcjami hiszpańskiego, salsy oraz by odbyć tak obecnie modny - wolontariat w sierocińcu. Jest naprawdę co robić. Samo miasto jest dość ciekawe i przyjemne choć w godzinach porannych i wieczornych strasznie tłoczne. Żyje się tutaj według typowego południowoamerykańskiego zegarka czyli ze sjestą od około 12 do 15 gdy prawie wszytko jest zamknięte i ulice pustoszeją.
Yotala - wyprawa w poszukiwaniu pijalni chichy
Co za dzień! Pojechaliśmy w nieznane, wchodziliśmy w tajemnicze wąskie uliczki, piliśmy chichę, uczyliśmy się języka Quechua, wspinaliśmy się pomiędzy kaktusami na malownicze wzgórza i wszystko po to by być jeszcze bliżej boliwijskiej kultury i jeszcze bardziej cieszyć się podróżowaniem. Bo my lubimy kosztować i odkrywać. Sucre to fajne miasto tylko warto się z niego czasem wyrwać, po drugie życie w wioskach jest bardziej autentyczne. Po trzecie chcieliśmy spróbować tego sławetnego napoju alkoholowego z przeżutej i sfermentowanej kukurydzy :)
środa, 7 marca 2012
Recoleta i igranie z ogniem na markecie - Sucre (1)
Przyjechaliśmy, zobaczyliśmy i tak już zostaliśmy. Zresztą tak było w planach. Lenimy się już tutaj parę dni i wciąż odkrywamy nowe ciekawe miejsca. Oczywiście najważniejsze dla udanego odpoczynku to dobre jedzonko i miejsce na udany relaks. Pierwsze znaleźliśmy na markecie centralnym drugie na wzgórzu przy muzeum Recoleta. Milutki hotelik mamy zaraz przy markecie czyli tylko parę kroków by znaleźć się w centrum wydarzeń miasta. Market jest olbrzymi i mój ulubiony w całej podróży.
poniedziałek, 5 marca 2012
Sucreńska niedziela
niedziela, 4 marca 2012
Potosi - najwyżej położone miasto na świecie
Potosi jest położone na 4070mnpm i w sumie ciężko znaleźć płaski kawałek terenu w mieście gdyż jest rozlane po wzgórzach i zwiedzanie łączy się z nieustannym wchodzeniem w gorę i schodzeniem w dół. Dobrze że już w miarę przyzwyczailiśmy się do wysokości podczas ostatnich wojaży przez północne Andy. Centrum jest dość przyjemne z kolorowymi zabudowaniami i wąskimi uliczkami, ale jednak dużo za tłoczne. Ciężko przejść przez ulicę gdyż samochody jadą jeden za drugim.
Kopalnia w Potosi - pośród górników diabła
W Potosi wydarzenia nabrały dziwnego tempa i ni stąd ni zowąd znaleźliśmy się przy kamiennym posągu bożka El Tio gdzieś głęboko w kopalni popijając z górnikami wysokoprocentowy alkohol z plastikowej buteleczki. A miał to być spokojny dzień na relaks po nocnym autobusie. Tymczasem zaraz po dostaniu się do centrum i znalezieniu hostelu z miejsca o 8 rano zostaje nam na twarz rzuconą ofertą wycieczki do tutejszej kopalni. Szybko szybko bo piątek! no tak!
sobota, 3 marca 2012
Urlop w Sucre
Troche o mieście.Sucre jest całkiem spore, ponad 200 tys ludności,przedmieścia typu blokowiska,a centrum zabytkowe.Gdzie można znależć mieszankę stylów: kolonialnego i neokolonialnego .
czwartek, 1 marca 2012
Tupiza - na dzikim boliwijskim południu
Subskrybuj:
Posty (Atom)