Powiedziano nam że na Chiloe festiwale są co chwila, a jak nie ma festiwalu to się świętuje że święta nie ma. Sprawdziliśmy to: PRAWDA. Podczas naszego pobytu co chwila informowano nas o jakimś festynie jak nie w tym to w następnym mieście. Wybraliśmy jeden, bo akurat po drodze na malutkiej wyspie Quinchao gdzie i tak chcieliśmy pojechać. Po drodze zwiedziliśmy Dalcahue. Kolejne kolorowe portowe miasteczko, które dodatkowo szczyci się największym targiem lokalnych wyrobów na wyspie. Czyli sweterki sweterki sweterki...
poniedziałek, 30 stycznia 2012
Niesamowicie zielona wyspa Chiloe i kolorowe Castro
W Puerto Monnt zaraz po opuszczeniu łodzi pojechaliśmy do Ancud, ale tylko na parę godzin bo tyle tu zupełnie wystarcza i jeszcze przed wieczorem dojechaliśmy do Castro tak jak nam Kevin z Lonely Planet poradził. Tyle że my to robimy w wersji z transportem publicznym a on doradzał samochód. Był plan by wynająć samochód z poznanymi Kanadyjczykami, ale wszystkie wypożyczalnie w Ancud miały auta wolne od dnia następnego a nam się nie chciało tracić czasu.
Santiago de Chile, me gusta!!!!!
Chilijskie fiordy - przyroda i przygoda
Rejs statkiem przyniósł nam więcej niż oczekiwaliśmy. Nie tylko wspaniale widoki, błogie lenistwo i zwiedzanie lodowca ale i wiele nowych ciekawych znajomości i dużo wiedzy o Patagonii. Na pokładzie oprócz typowej załogi która zawsze była do naszych usług płynęło z nami trzech przyrodników. Każdego dnia mieliśmy wykłady na różne przyrodnicze tematy. Fauna i flora Patagonii, ciekawostki o okolicznych miastach a także na temat lodowców i efektu cieplarnianego oraz co ma wulkan do wzrostu lodowca. Co chwila byliśmy informowani przez megafon o położeniu oraz o osobliwościach natury do sfotografowania czy obejrzenia.
niedziela, 29 stycznia 2012
I znowu nad jeziorami, ale pod pierwszym wulkanem ;-)
czwartek, 26 stycznia 2012
Za górami, za lasami, nad jeziorami
poniedziałek, 23 stycznia 2012
Pożegnanie z południową Patagonią
Jak już się żegnać, to z szykiem. W Puerto Natales z powodu ogólnego zamieszania związanego z pożarem w Torres del Paine, różnych innych rezerwacji, ludzi spotkanych na drodze, wypadków życia... a w głównej mierze z powodu rzutu 100 pesową chilijską monetą... w trzech rzutach jednogłośnie: Płyniemy w rejs po chilijskich fiordach stąd do Puerto Montt!! A co tam Torres del Paine; turystycznie i tłoczno. Następnym razem albo w ogóle.
Eco, hippi, hamak... El Bolson
El Chalten - górska sielanka
poniedziałek, 16 stycznia 2012
Taaaakieee góry :-)
Jakaś mała ta Argentyna. :-)
niedziela, 15 stycznia 2012
W Pingwinowie: Punta Arenas
Punta Arenas to urocze spokojne miasteczko, ale najważniejsze pingwiny!! :) Chcemy kupić wycieczkę na sławetną wyspę Magdalena, a tu się nie da! Pogoda dnia następnego miała być zła i żadna łódź nie popłynie. Ech. Szkoda. Myślimy co tu robić. Jest tańsza opcja z mniejszą ilością pingwinów na lądzie poza miastem za 15 000 CLP. Na szczęście następnego dnia właściciel zawiadomił nas, że wycieczka się odbędzie, bo pogoda się polepsza. Super!
sobota, 14 stycznia 2012
Ot taki większy kawałek lodu, zwany Perito Moreno
Mieścina maksymalnie skomercjalizowana. Poza lodowcem i zrobieniem zapasów jedzenia na El Chalten (drogo jak fix) nie ma nic innego do roboty. Hostel Glacier Pioneros jest po prostu ok i wsio, mnie zależało na cenie. Wszyscy tu wpadają na 1 lub 2 noclegi i ruszają dalej do El Chalten jak ja lub do Chile.
Tierra del Fuego - w sercu południa
Podczas naszego pobytu wyruszyliśmy także do Laguna Esmeralda, do której to trasa wiedzie przez niesamowicie malownicze tereny, mokradła i lasy. Do laguny wycieczka w obie strony trwa 3 godziny, ale można wejść jeszcze wyżej, aż do lodowca. Ta trasa zajmuje około 5 godzin. Lepiej zarezerwować sobie więcej czasu gdyż okolica jest tak prześliczna, że warto posiedzieć i podziwiać.
piątek, 13 stycznia 2012
Ushuaia - na końcu świata
Okolica zauroczyła mnie jeszcze zanim wysiadłam z samolotu. Widok z lotu ptaka na Ziemię Ognistą jest niesamowity: góry, lodowce, zielone pola i kanały łączące Ocean Spokojny z Atlantykiem. Nie wsiadłam do taksówki zanim nie porobiłam z lotniska zdjęć Ushuai otoczonej górami. Jesteśmy tylko 1000km od Antarktydy! Ile ekspedycji zaczynało tu swoja przygodę, a teraz tutaj jesteśmy także i my!!!
wtorek, 10 stycznia 2012
Torres del Paine... następnym razem
Samo Puerto Natales to małe miasteczko położone nad kanałem Senoreta. Zamknięcie duuużej części parku spowodowało, że mnóstwo ludzi omija to miejsce i jedzie prosto do El Calafate lub Ushuai w zależności od tego jak podróżują. Tak więc nie za wielu turystów można spotkać na ulicach. U mnie w Casa Lili ponad połowa łóżek jest wolna. Sądzę, że ten sezon będzie bardzo chudy.
poniedziałek, 9 stycznia 2012
Punta Arenas, pingwinowa stolica poludniowej Patagonii i nie tylko
Droga z Ushuai do Punta Arenas to 14 godzin autobusem. Zero pustych miejsc. Większość to turyści, w tym dwie na granicy i tu przyznaję się bez bicia, że na tej ze granicy, argentyńsko-chilijskiej, zostałam zanotowana i że założono mi kartotekę. A za co? Trzy mandarynki. Aż trzy!...
piątek, 6 stycznia 2012
Buenos Aires - zaczynamy nowa przygodę!
Zmiana azjatyckich klimatów na południowoamerykańskie była dla nas niemałym szokiem. Buenos Aires na pierwszy rzut oka wydało się miastem brudnym, szarym, zimnym, niebezpiecznym i zupełnie pustym. W porównaniu do kolorowej tętniącej życiem Azji… Eh… tęskno. Przyjechaliśmy późno w nocy. Taksówkarz eskortował nas do samych drzwi mówiąc by uważać na aparaty i torebki, po czym czekał aż bezpiecznie weszliśmy do środka.
czwartek, 5 stycznia 2012
Pomiędzy Atlantykiem a Spokojnym
Hmmm... ale to nieprawda. To jeden z piękniejszych przyrodniczych zakątków jakie widziałam w tej podróży. Dostać się tu to żaden problem - kursuje sporo busów z różnych firm z przystanku na rogu Maipu i Fadul, od godziny 9, co godzinę za 85 peso w obie strony.
A odjazdy z parku o 15, 17 i 19.
Wstęp kosztuje 85 peso.
Przeszłam ścieżkę nr 2 wzdłuż brzegu zatoki i część nr 3 do Lago Roca, bo po południu pogoda zaczęła się psuć i trzeba było zrobić odwrót. Ale zasadniczo aura była... po prostu świetna. Trochę słońca, trochę wietrznie, szum fal... A widoki! ;-)
środa, 4 stycznia 2012
Kanał Beagle - wśród dzikich zwierząt :-)
A jak to się robi? Idzie się do agencji turystycznej, płaci się 250 peso - niemało - i wskakuje na łódkę na cztery godziny. :-)
Mogę polecić biuro Tango: mała łódka - co pozwala na naprawdę bliskie podpłynięcie do zwierząt - i małe grupy około 6-8 osób. Do tego kawa, gorąca czekolada i piwko na koniec.
A było tak... było rewelacyjnie :-)
wtorek, 3 stycznia 2012
Na końcu Świata :-)
Wcześniej zaklepałam nocleg w hostelu Patagonia Pais, i to był strzał w 10. Świetne miejsce, przytulne, prowadzą je sympatyczni ludzie: Ramon, Malena i Miriam. Aaaa i jest tanie jak na argentyńską część Patagonii: 70 peso ze śniadaniem. Mnóstwo ludzi przyjechało, w dormie mam męską ekipę z Czech, dziewczyny z Izraela, USA.
niedziela, 1 stycznia 2012
BA - c.d.n. - ciąg dalszy nastąpił
Subskrybuj:
Posty (Atom)