Planowałam zaraz po przybyciu do przystani skombinować transport do Paltuding,wioska pod Wulkanem,ale ceny nie dla mnie, tak więc pojechałam do pobliskiego miasteczka Banyuwang ,do hotelu Baru.I tu zgadałam się z jednym miejscowym,hurra mam na jutro skuter z kierowca za 100tysi (wyjściowa była 150tys).w obie strony i bedzie czekać na mnie.Umówiliśmy się na 6 rano,daruje sobie wschód słońca,jeden wystarczy.
No cóż, ruszyliśmy z samego rana. Na początku droga była niezła,asfalt,ale póżniej zabrakło czarnej nawierzchni i bylo kamieniście i stromo.Czasami trzeba było iść na piechote,skuter nie wyrabiał.Od parkingu przy kasie biletowej jest około 3 km do krateru, tyle że ponad połowa drogi ostro pod górke ale końcówka już po płaskim.Po godzinie dotarłam i szczęka w dół,w życiu nie widziałam takiego miejsca,krajobraz księżycowy.Warto tu zapitalać. Unoszące się mgły zmieszane z oparami siarki,jezioro o kolorze seledynu,błękit nieba i ciężko pracujący mężczyźni w kopalni.
Kawah Ijen to jeden z moich ulubionych wulkanów. Szkoda, że nie zeszłaś na dół. Trudno wytrzymać te opary tlenków siarki, ale warto się przyjrzeć z bliska pracy tych ludzi. Jak będziesz w Cemoro Lawang, być może spotkasz tego człowieka: http://www.marfot.com/webimages/wokok.jpg nazywa się chyba Wokok, jest przewodnikiem, ma swojego konia i wozi chętnych do wulkanu Bromo. Gdybyś go spotkała, przekaż, że pozdrawia go Marek Kosiba z Myślenic. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen wulkan robi wrażenie,jest to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc jakie widziałam przez ponad 10 lat podróżowania,
OdpowiedzUsuńJeśli spotkam tego pana to przekaże pozdro,
jesteś z Myślenic?akurat tam pracuje :-)
Pozdrawiam z Jawy