7-8 czerwca
I tak międzynarodowa ekipa - nasza trójka z Polski, Imbi z Australii, Kris z Anglii i Alen z Francji - wyruszyliśmy w Mongolię. Pierwszy dzień, wszyscy podekscytowani wsiadamy do naszego vana. Żadna trasa nam niestraszna, byleby w step. Wszystko jest nowe i zachwycające. Mimo, że wokół pusto i tylko samotne drzewo pojawi się od czasu do czasu albo przetoczy się leniwe stado wychudzonych krów. I nagle w zupełnym pustkowiu wyrasta świątynia.
Następnego dnia odwiedzamy rodzinę Iszki w mieście Erdenet. Próbujemy domowego czaju czyli mlecznej herbaty z odrobiną soli. Na nocleg rozbijamy namioty w pobliżu rzeki Selenge. Wokół rozciąga się niesamowity widok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz